PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34654}

Laputa – podniebny zamek

Tenkū no Shiro Laputa
7,7 21 382
oceny
7,7 10 1 21382
7,9 7
ocen krytyków
Laputa – podniebny zamek
powrót do forum filmu Laputa – podniebny zamek

Animacje lubię dzielić z grubsza na trzy grupy – pierwsza, to bajki które oglądałem w dzieciństwie, które po iluś tam latach wracają do łask i które ogląda się w szoku, że tyle się z nich zapamiętało (idealnym przykładem jest „101 dalmatyńczyków” w oryginalnym polskim dubbingu z lat 60-tych). Drugą grupą są animacje, które ogląda się już mając dzieciństwo mniej lub bardziej za sobą, a które oddziałują z taką samą siłą jak animacje z poprzedniej grupy – różnica jest taka, że w dzieciństwie bym ich nie docenił. Trzecia grupa to szeroko pojmowane „inne”, nie istotne w tym tekście.

„Laputa” zalicza się do tej drugiej kategorii.

I jest to, co tu kryć, moja ulubiona kategoria – bo każde odkrycie takiej animacji, poza nią samą, daje też zaskoczenie, że przedstawiciel takowej kategorii jeszcze gdzieś istnieje, co daje nadzieję, że są też kolejne. Ale nigdy nie wiadomo. I to jest w tym najlepsze. Bo jakby nie patrzeć, dzieckiem już nie jestem – życie pogięło mną na wszystkie strony głównie po to, by pokazać że jeszcze nie raz mną tak pognie w przyszłości. Do animacji już nie garnę się tak, jak kiedyś, a jak już, to są to przeważnie krótkie metraże ze studia Walta Disneya z lat 30 i 40, czy powtórki odcinków Toma i Jarry’ego. Człowiek idzie do kina na wielkie, spektakularne kino i coraz trudniej mu przejąć się tym, co się dzieje na ekranie. I nie wiadomo do końca, czy to wina filmu, czy moja.

Na szczęście znikąd pojawiają się filmy które przypominają, że ze mną wszystko w porządku, tylko film trzeba umieć zrobić, by wzbudził wielkie emocje u oglądającego. By chciało się pożądać poznania zakończenia, by bohaterom się udało. Tak, istnieją jeszcze takie filmy, które oprócz mnóstwa wybuchów i spektakularnych akcji oferują też... Przygodę.

Miyazaki zaczyna potężnym otwarciem – na pokładzie sterowca, gdzieś wysoko między chmurami, mała dziewczynka zostaje zaatakowana przez nieznanych sprawców, jej eskorta, o której widz też nic nie wie, nie daje rady jej obronić. Dziewczynka zostaje zmuszona na ucieczkę przez okno, co kończy się lotem w dół, ku ziemi... Wszystko wskazuje na to, że napastnikom chodziło o mały wisiorek na szyi dziewczynki – ten sam, dzięki któremu jego właścicielka swobodnie opadnie na ziemię i przeżyje. Tam znajdzie ją chłopiec, Pazu, który pomoże jej uciec przed ścigającymi ją piratami oraz rządem. Jak na wstęp, całkiem tego dużo. A dopiero potem zacznie się naprawdę dziać.

Kim jest dziewczynka, która spada z nieba wprost w ramiona Pazu? Jaką tajemnicę kryje naszyjnik, czemu inni go tak pożądają – i kim tak naprawdę są ci inni? I tytułowy zamek w chmurach – Laputa... Jaka jest jego rola w tej przygodzie?
Właśnie „przygoda” jest najlepszym określeniem dla tego filmu – od dzikich i niebezpiecznych slalomów kolejką, przez niesamowity spektakl wybuchów i pożogę ognia, na ryzykownych skokach wykonywanych tysiące kilometrów nad powierzchnią ziemi kończąc, oglądającemu towarzyszy adrenalina i wielkie emocje. A jako przerywnik – dobry humor, np. cała banda piratów to w istocie jedna rodzina: matka i jej liczni synowi, którzy ilekroć chcą coś do niej powiedzieć muszą się zwrócić per Kapitanie Mamo.

Kreska, jak przystało na Japońską animację, jest precyzyjna i doskonała. Jest kolorowo, sceny epickie z mnóstwem szczegółów szczerze zachwycają. Najlepsze jednak jest zestawienie obrazu z muzyką, która zależnie od sytuacji będzie dynamiczna lub spokojna, ciepła lub zwiastująca zagrożenie... A czasem będzie zbędna, choćby w scenie, w której bohaterowie odkrywają Laputę - reżyser diametralnie zmienia wtedy wymowę filmu. Dzieci oniemieją, muzyki brak. Miyazaki pozwala przemówić obrazowi, naturalnemu pięknu wyspy w chmurach. Powoli go odsłania, rzuca światło słońca w każdy kąt podkreślając je, przez co jeszcze mocniej zachwyca. Po cichu powraca muzyka, przez pojedyncze i ciche dźwięki na powrót wkrada się niepostrzeżenie do świadomości widza, dopełniając kolejne sceny.

Animacja wielokrotnego użytku, która zachwyca. Trzeba znać!


8+/10.

ocenił(a) film na 9
_Garret_Reza_

Zgodzę się z praktycznie każdym zdaniem. bardzo dobrze to wyraziłeś, mam takie same odczucia.

Wczoraj w końcu udało mi się film obejrzeć - zabierałem się do tego od dość dawna. i jestem najbardziej zachwycony właśnie całą tą przygodą, dziewczynka spadająca z nieba, później gonitwa po torach, kopalnie, forteca... i cała akcja w przestworzach... wszystko do prawdy piękne!

Miyazaki zachwyca mnie taką "pejzarzowością" swoich filmów... można je oglądać w zachwycie nawet znając na pamięć fabułę, i czerpać przyjemność z samego patrzenia na całą tę niesamowitą bajkowość, fantastyczny świat, piękne obrazy. chyba to właśnie czyni te animacje, filmami "wielokrotnego użytku" - jak to nazwałeś ;) z pewnością obejrzę jeszcze nieraz!

Rodzi się w człowieku tęsknota za taką przygodą, magią, pięknem... taką czystą, niezmąconą niczym przygodą! taką magią jaką odczuwaliśmy w dzieciństwie, a później z niej wyrośliśmy... takim czystym i niewinnym pięknem. coś wspaniałego doprawdy! w sumie podobne odczucia miałem po każdym z filmów Miyazakiego! wspaniała rzecz!

ach no i jeszcze muzyka - również się zgodzę - pan Hisaishi jak zwykle odwalił kawał dobrej roboty - muzyka bajkowością i czarem dorównuje samemu obrazowi, wspaniała jest, i w zasadzie bez problemu można od razu wyłapać że to Hisaishi ;) faktycznie - najbardziej muzyka kojarzyła mi się z tą ze Spirited Away.

ode mnie 9/10 Miyazaki mnie zachwyca każdym kolejnym filmem jaki widzę! przewspaniale!

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Kolejne dzieło od Hayao Miyazakiego. Mocno się jednak od innych wyróżniające.

Takiego natężenia humoru rzadko z jego kinie da się spotkać, a zabawnej zgrywy tu całkiem sporo – właściwie cała pierwsza połowa to zwariowany klimat pościgów i dowcipu (ekipa Piratów, cudownie przerysowana, rządzi !!). Dopiero w późniejszej części film wkracza w znacznie poważniejsze tony przypominające wcześniejszy „Nausicaä z Doliny Wiatru”.

Przyjemne z pożytecznym…

Moja ocena - 8/10

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

"A jako przerywnik – dobry humor, np. cała banda piratów to w istocie jedna rodzina: matka i jej liczni synowi, którzy ilekroć chcą coś do niej powiedzieć muszą się zwrócić per Kapitanie Mamo."

Jeśli chodzi o ten konkretny motyw, to nie mogłam pozbyć się skojarzenia z "Mamuśkę B" i jej gangiem z "Kaczych Opowieści" Pewnie powinnam powiedzieć odwrotnie, ale bazuję na kolejności oglądania.

_Garret_Reza_

Dopiero niedawno obejrzałem to anime po raz pierwszy. Zauważyłem, że z każdym anime kojarzy mi się jednoznacznie jakiś konkretny element - przedmiot, stworzenie, przerysowana postać. W przypadku tego obrazu będzie to na pewno zamek w chmurach, niezwykły kamień, a z postaci Kapitan Mama. Tak już mam ;)

Podoba mi się świat stworzony przez Miyazakiego. Jest tak perfekcyjnie dopracowany. Od różnego rodzaju fantastycznych stworzeń, aż po widoki, maszyny itp. To według mnie wielki plus jego filmów. Aż miło popatrzyć. Muzyka także wprowadzona w odpowiednich momentach. W tym anime nie ma według mnie elementów zbędnych - każda postać, widoczek, scena została wprowadzona w celu wywołania konkretnego efektu.

Film to jedna wielka niezapomniana przygoda głównych bohaterów. Pewnie za jakiś czas jeszcze do niego wrócę.

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

_Garret_Reza_ napisał - jak to zwykle on - i ładnie, i mądrze. Ja na początek ponarzekam - ale tak tylko odrobinę. "Laputa" może nie tyle mnie rozczarowała (to jednak za mocne słowo), ile nie dostaje moim zdaniem do poziomu "Nauzyki", "Spirited Away" czy "Totoro" - o co nie trudno, bo tamte filmy jednak niebotycznie zawyżały poziom... Wiem, wiem: chronologicznie "Laputa" jest wcześniejsza niż dwa ostatnie w wymienionych przeze mnie dzieł, ale nic nie poradzę: obejrzałem ją dopiero teraz i nie zachwyciła mnie aż tak. Fabuła jest dość kanciasta, podobna do o wiele późniejszego "Hauru", postacie nieco zbyt jednowymiarowe. Jedyne, co naprawdę powala, to wizja świata: te wszystkie urwiska, maszynerie, sam zamek - zapierają dech.
I na tym koniec mojego łagodnego zrzędzenia...
Koniec - bo ten cwany żółtek ma coś takiego, że pozostaję wobec wszystkich jego filmów (i tych genialnych, i tych tylko wybitnych) bezbronny. Po pierwsze dlatego, że - jak to się mówi - budzi on we mnie dziecko. Jego światy, proponowane przez niego przygody są tym, do czego chciałbym uciekać. Mówiąc nieco górnolotnie: jeśli Pan Bóg (w którego, o ile mi wiadomo, wierzę) ma dla mnie w planach jakieś tam niebo, to uprasza się uprzejmie, żeby przypominało ono to, co wymyślił Miyazaki. Po drugie: w rzeczywistości, która ma nam do zaproponowania - w wymiarze medialnym - wyłącznie depresję i nerwicę, bezwarunkowo pozytywne i jak najszlachetniejsze przesłanie filmów Mistrza jest na wagę złota.
Podsumowując: wczorajszym oglądaniem "Laputy" zamknąłem (bo oglądanie skończyło się jakoś koło północy) kolejne już swoje (niestety, ani nie osiemnaste, ani nie dwudzieste pierwsze, ani nawet nie trzydzieste) urodziny. I uważam, że nie mógłbym wymyślić sobie nic lepszego...

ocenił(a) film na 8
ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Łał, no toś się rozpisał!... Ale ja też na króciutko, z taką małą anegdotką zawodową - najgenialniejszym, moim zdaniem, podsumowaniem istoty kina Miyazakiego: jedna moja uczennica opowiadała mi o swoim w najwyższym stopniu małoletnim bracie, że ten, zaatakowany rytualnym pytaniem "kim chcesz zostać, jak dorośniesz", po dogłębnym zastanowieniu odparł: "chcę być mięciutki jak Totoro". Przyznaj, że wymiękają przy tym najuczeńsze interpretacje...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones